niedziela, 20 lipca 2014

- Miłość jest ważna, prawda?
- Zależy jak na to patrzysz.
- Ale jeśli kochasz, to wybaczasz.
- Myślisz, że miłość potrafi wybaczyć wszystko? Ukryć każde błędy i niedoskonałości? Udawać, że czegoś nie było lub to coś w ogóle nie istniało? Myślisz, że miłość nazywano by szczerą, gdyby nosiła pod sobą kłamstwa?
- Myślę, że miłości nie ma.
- Jest, tylko nie można jej szukać. Ona przychodzi sama.






Można cierpieć, wyć z bólu, uderzać pięścią w ścianę, krzyczeć lub pragnąć odebrać sobie życie. Można pytać Boga, dlaczego. Można upijać się do nieprzytomności, uciekać z tego miejsca, odciąć się od ludzi. Można cierpieć, wiem o tym. Zastanawiam się tylko czy istnieje jakaś granica. Może każdy człowiek ma swój limit bólu i pewnego dnia przyjdzie taki moment, że nie wydarzy się już nic złego. Może trzeba wypłakać się aż do wyczerpania, upić do nieziemskiej nieprzytomności, przeżyć próbę samobójczą i dopiero wtedy będzie wspaniale. Wtedy dopiero będzie można zacząć żyć.Nie spałam. Od czasu jego odejścia zdążyłam rozwalić komórkę, kilka szklanek i lustro.
Okłamał mnie. Przemilczał tak wiele istotnych spraw.
Planowaliśmy wspólne studia, spotykanie się między zajęciami albo po nich, obiecaliśmy sobie uczyć się razem i pomagać sobie nawzajem.
W naszej dalekiej przyszłości ja miałam być prawnikiem, on prezesem wielkiej firmy. Chcieliśmy mieć dwójkę wspaniałych dzieci, chłopca i dziewczynkę. Dom z ogrodem i kominek. No i może psa.
Kruchość uczuć jest dołująca. Nie można na nich polegać, wierzyć im. Uczucia przemijają, stają się nieważne, nieistotne.


- Musimy to sobie wyjaśnić. - oznajmił, gdy po którejś z prób wpuściłam go do domu. - To się nie może tak skończyć.
- Wyjeżdżasz.
- Ja...
- To już postanowione, - przerwałam mu - ale chciałabym żebyś wiedział, że bardzo cię kocham. Pamiętaj o mnie, gdy spotkasz już jakąś inną, gdy pójdziesz z nią na spacer albo zaprosisz na kolację. Przypomnij sobie nasze poranki i wspólne śniadania. To jak zawsze spóźnialiśmy się na lekcje, a nauczyciele potrafili tylko machnąć ręką. Jak uciekaliśmy z najnudniejszych lekcji, by mieć więcej czasu dla siebie. Albo gdy upiliśmy się nad jeziorem i patrząc w gwiazdy, przysięgliśmy sobie wieczną miłość. Proszę, pamiętaj o mnie gdy już pójdziesz z nią do łóżka i będziesz szeptał do ucha, jak bardzo cieszysz się, że ją masz. I gdy już przytulisz ją do siebie, wspomnij jak bardzo uwielbiałam słuchać bicia twego serca. Pamiętasz, gdy kiedyś nie mogłeś oderwać mnie od siebie, bo tak bardzo pragnęłam bliskości? Przytul ją i pocałuj w czoło, a później sprawdź czy obdaruje cię uśmiechem, który dotychczas uwielbiałeś. Obejmij ją, kiedy pójdziecie razem, a następnie wspomnij jak marudziłam, że tak mi niewygodnie, po czym chwyciłam cię za rękę. Zapytaj, czy kocha i szukaj wahania w jej oczach, dokładnie tego, którego nigdy nie mogłeś odnaleźć w moich. Weź ją na ręce, kiedy powie, że bolą ją nogi, bo wpadłeś na pomysł dwugodzinnego spaceru. Poświęcaj się i oglądaj wieczorami komedie romantyczne zamiast meczu, idź z nią do kina bądź restauracji, a nie na piwo. Zapytaj czy piątkowy wieczór możesz spędzić z kumplami, a kiedy zaprzeczy, przypomnij sobie jak bezproblemowo reagowałam na to ja. Nie chcę byś nas porównywał, chcę tylko, abyś pamiętał. Wspomnij nas, po którejś nocy z nią, po jakimś śniadaniu, po pocałunku. Przypomnij sobie to wszystko, a następnie spójrz w niebo, bo właśnie tam wszystko się zaczęło.




TYDZIEŃ PÓŹNIEJ



Nie odezwał się. Minęło siedem dni, a on nawet nie przyszedł.
Złamałam się.
Ubrałam buty, wzięłam klucze i wyszłam.
Kiedy już stanęłam przed jego willą, zawahałam się. Nie wiedziałam czy robię dobrze, czy powinnam tu być, chcieć cokolwiek naprawić.
Wycofałam się.
- Klaudia? - usłyszałam za sobą męski głos.
- Przepraszam, czy my...
- Jesteś dziewczyną Sebastiana, tak? Nigdy nie mieliśmy okazji się poznać. Krzysztof, - oznajmił - jestem jego ojcem.
- Miło mi. - odpowiedziałam.
- Zapraszam na herbatę.
Dom był ogromny. Na wstępie witały wspaniałe schody, które poprzedzał hol ze stolikiem i bukietem kwiatów na środku. Na zwiedzenie wszystkiego, człowiek potrzebowałby chyba całego dnia.
- On tylko wydaje się być taki duży. - zakomunikował mężczyzna, widząc moje zdziwienie. Pokierowałam się za nim do kuchni, próbując zachowywać się normalnie, kiedy mijaliśmy kolejne pomieszczenia.
Muzeum. Tylko w pięknym wydaniu.
- Z cytryną? - zapytał, wskazując mi miejsce.
- Tak, poproszę.
- Sebastian dużo mi o tobie mówił, - zaczął - oczywiście same pozytywne rzeczy. I sądzę, że się nie mylił.
- Nie rozumiem.
- Wydajesz się być bardzo miłą dziewczyną.
- Dziękuję.
- Mówił jak bardzo chciałby zamieszkać z tobą podczas studiów i w przyszłości też, rzecz jasna. - uśmiechnął się. - Kiedy wychodził z domu i oznajmiał, że wybiera się do ciebie, nie było rzeczy, która mogłaby stanąć mu na drodze. Odpędzał wszystko, kolegów, mecze, weekendowe zabawy, których nie popierałem. Dlatego bardzo zdziwiłem się, że jakaś dziewczyna może aż tak zawrócić mojemu synowi w głowie. Teraz rozumiem jego zachowanie. Nigdy nie miał za złe, że rezygnuje z czegoś dla ciebie, robił to dobrowolnie, z miłości. Miał kilka innych dziewczyn, ale żadna nie była tak ważna jak ty.
- Miło mi to słyszeć.
- Oh, witaj Aniu. - rzucił mężczyzna, wstając i witając swoją żonę. - Zobacz kto nas odwiedził.
- Dzień dobry. - powiedziałam lekko zmieszana. - Przyszłam do Sebastiana.
- Ależ kotku, - odparła kobieta - Sebastiana już nie ma. Wyjechał do Warszawy, tak jak ci mówiłam.

1 komentarz:

  1. Ciekawie się czyta! ; ) obserwuję i zapraszam do siebie! :3

    OdpowiedzUsuń