niedziela, 6 lipca 2014

- Myślę, że już jest w porządku.
- Dlaczego tak uważasz?
- Zaczęłam żyć. Czerpać radość z najmniejszych rzeczy. Uśmiecham się.
- Sądzisz, że to wystarczy?
- Tak.
- Jak uważasz, co powinnam teraz odpowiedzieć?
- Że jestem w błędzie.
- Ponieważ ból pozostanie w tobie na zawsze.
- Ponieważ jestem słaba.
- Ponieważ zbyt wcześnie się poddałaś. Stoisz w miejscu, a to żaden postęp. Nie robisz nic by wygrać.
- Nie potrafię.
- Wygrać?
- Żyć.


Jest czarujący. Prawdziwy. Nie zamieniłabym go na nikogo innego. Przystojny i ułożony, a co najważniejsze - cały mój.
- Dlaczego nie śpisz? - szepnął przebudzony Sebastian.
- Nie mogę zasnąć, chyba za dużo myślę.
- O czym? - zaśmiał się, całując mnie w policzek.
- O tobie. O tym, że nawet nie masz pojęcia jak bardzo cieszę się, że cię mam. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Odnalazłam sens wstawiania rano i przeżywania całego dnia. Odnalazłam siebie, gdzieś pośród wszystkich ważnych i ważniejszych spraw. Odnalazłam ciebie, w tłumie innych ludzi, w chaosie. Odnalazłam życie, które dawno utracone, powróciło przepełnione słońcem i wiosną. Odnalazłam uśmiech, na którejś z chmur wiszących na niebie. Odnalazłam miłość, której nie mogę stracić, bo wtedy ponownie utracę siebie.
Nie odpowiedział. Po prostu spojrzał w moje oczy i pocałował. Zapieczętował moje słowa.


Kiedy obudziłam się rano, jego już nie było. Obok mnie w łóżku pozostało puste miejsce. Zza zasłony przeciskało się poranne słońce sygnalizujące kolejny dzień do przeżycia.
Wstałam, schodząc do kuchni. Już w korytarzu poczułam wspaniały zapach naleśników i kawy.
- Jesteś cudowny. - wyszeptałam, obejmując go od tyłu. - Kocham cię.
Po zjedzonym śniadaniu postanowiliśmy wyjść na taras poleniuchować.
- Mam propozycję. - powiedział. - Chodźmy do mnie, chcę żebyś w końcu poznała moich rodziców.
Jak się wykręcić? Wyjazd? Odwiedziny? Ważne zakupy? Zapomniałam o...
- Nie daj się prosić.
Byliśmy inni. Jego rodzina i moja. Bogaci i biedni. Eleganccy i normalni. Spędzają wieczory na bankietach i ważnych spotkaniach, my na kanapie przed telewizorem.
- Moja mama na pewno cię polubi, zobaczysz. - zapewniał.


Ogromna willa, basen i duży ogród, a w nim szczęśliwa rodzina. Jego matka była piękną kobietą. Wysoka, uśmiechnięta blondynka, która wyszła właśnie do ogrodu, trzymając na rękach trzyletnią córeczkę, pomachała nam, po czym zajęła miejsce na krześle.
Weszliśmy, witając się z ogromnym bernardynem, który jako jedyny najbardziej cieszył się z naszej wizyty.
- Mamo, chciałem ci przedstawić moją dziewczynę. Klaudia, to moja mama.
- Bardzo mi miło. - powiedziałam, uśmiechając się.
- A to moja młodsza siostrzyczka, Kasia. - rzucił, chwytając małą za rękę.
- Cześć maleńka. - szepnęłam, uśmiechając się do niej i chwytając za rączkę, którą wyciągnęła w moją stronę.
- Sebastian, proszę weź siostrę ze sobą i idź zrób swojemu gościowi coś do picia. - powiedziała nagle kobieta, odrywając mnie od dziecka.
Zostałyśmy zupełnie same, siedząc w przerażającej ciszy. Co jakiś czas można było usłyszeć chrapanie psa leżącego koło basenu albo wygłupy Sebastiana z siostrą, dobiegające zza okna w kuchni.
- Kim są twoi rodzice? - zapytała kobieta, nie odwracając wzroku w moją stronę.
- Już jestem! - krzyknął Seba, podając mi lemoniadę. - Mam nadzieję, że trochę się poznałyście. Mamo, Klaudia zaczyna w październiku studia prawnicze. Chce być adwokatem tak, jak ty. - oznajmił.
- To bardzo ciężkie studia i jeszcze cięższa praca.
- Wiem o tym. - odpowiedziałam.
- Nie będziesz miała czasu na spotkania ze znajomymi albo weekendowe imprezy.
- Raczej nie należę do grona imprezowiczów.
- Studiując, nie miałam nawet czasu na chłopaków. A swoją licealną miłość porzuciłam wraz z nadchodzącym pierwszym października. - oznajmiła oschle.
W ogrodzie rozległ się dźwięk komórki.
- Przepraszam, to moja. - rzucił Sebastian, wychodząc.
- Rozumiesz co mam na myśli? - zapytała kobieta. - Sebastian to zrozumie, ma taki sam przykład w domu. Zostaw go już teraz i przestań mu robić złudne nadzieje na coś, co nie będzie miało żadnego rozwinięcia. Wasz związek nie ma sensu, bardzo się różnicie. Chyba wiesz o czym mówię.
- Chodzi pani o pieniądze? - zapytałam zdziwiona.
- Jesteśmy z dwóch różnych klas społecznych, chyba zdążyłaś zauważyć. Jak w takiej sytuacji wyobrażasz sobie cokolwiek?
Poczułam się tak, jakby ktoś wymierzył mi cios prosto w policzek. Zamurowało mnie.
- A tak w ogóle, - zaczęła ponownie - to zamierzam posłać syna na Uniwersytet do Warszawy, nie mówił ci?
Odwróciłam się za siebie, patrząc na roześmianego w oddali Sebastiana.
Jaka Warszawa? Jaki Uniwersytet? 
- Przepraszam, muszę już iść. - oznajmiłam, wstając i odkładając szklankę z nienaruszoną lemoniadą.


Zaczęłam nienawidzić świat. Za klasy społeczne, za pieniądze, za wszystko. Nie, w tamtej chwili wcale nie chciałam być bogata, by móc przypodobać się jego matce. Nie chciałam być idealna, wymarzona właśnie dla niej. Gdybym mogła cofnąć czas, niczego bym nie zmieniła. Po prostu bym tam nie poszła.
Po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi.
Sebastian.
- Co tu robisz? - zapytałam.
- Dlaczego poszłaś?
Nie odpowiedziałam. Nie chciałam by było mu głupio.
- Mogę wejść? - rzucił.
- Nie. Jestem zmęczona, chciałabym się położyć.
- Klaudia, co się dzieje?
- Myślałam, że różnica klas społecznych była lata temu.
- O czym ty mówisz?
- Nie wiedziałam, że będziesz studiował w Warszawie. Cieszę się, że mogliśmy o tym porozmawiać i, że dowiedziałam się o tym od ciebie.
- Nigdzie nie wyjeżdżam.
- Nie możemy być razem.
- Dlaczego do cholery?
- Bo nie jestem taka, jaka być powinnam. Nie jestem wystarczająco dobra, idealna i bogata. Nie mam tego wszystkiego, co ty. Willi, basenu i wspaniałej rodziny. Popatrz, jak wyglądam i gdzie mieszkam.
- Nie obchodzi mnie to. Możesz być nawet bez ręki, łysa i pryszczata, ale cię kocham, rozumiesz? Nie chciałbym nikogo innego.
- Chyba powinieneś już iść. - szepnęłam.
- Klaudia!
- Idź już. - powiedziałam, zamykając przed nim drzwi.

3 komentarze:

  1. Coś mi się zdaje, że to będzie smutna historia. Mam nadzieję, że jest zmyślona, a nie prawdziwa, choć wiem jakie gówna chodzą po ludziach.
    Zapowiada się ciekawie, mam ochotę na więcej ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny poczatek! Oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytalam Twoje poprzednie opowiadanie i jestem pod wrazeniem. Bardzo sie ciesze ze znow piszesz. Nigdy nie przestawaj tego robic bo masz ogromny talent!

    A co do tego opowiadania- zapowiada sie naprawde fajnie

    Pisz dziewczyno :*

    OdpowiedzUsuń